Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

„Przecież włamałem się do swoich znajomych...”

Data publikacji 06.09.2009

Policjanci z referatu patrolowo-interwencyjnego zatrzymali 36-letniego Roberta G., który został wskazany przez pokrzywdzoną, jako sprawca kradzieży z włamaniem do mieszkania. Mężczyzna o 5.00 nad ranem wybił szybę w lufciku i wdarł się do lokalu swoich znajomych, by jak twierdzi załatwić porachunki z konkubentem właścicieli mieszkania. Nie zastał go, ale zanim wyszedł zdążył ukraść jeszcze 200 złotych. Grozi mu do 10 lat więzienia.

Bardzo wczesnym rankiem patrolowcy zostali skierowani na ulicę Kamionkowską, gdzie miała oczekiwać kobieta, do której ktoś się włamał i ukradł jej pieniądze.

Na miejscu mundurowi ustalili, że około 5.00 rano zawiadamiającą obudził trzask wybijanej szyby. Chwilę później okazało się, że w mieszkaniu znajduje się mężczyzna, którego pokrzywdzona znała, ponieważ był kolegą jej konkubenta. Kobieta nie mogła zrozumieć, co mężczyzna robi w jej mieszkaniu. Był pijany i agresywny, a szukał kumpla, przyjaciela właścicielki lokalu, którego nie było jednak w domu. Zawiadamiająca odkryła, że intruz wdarł się do jej mieszkania wybijając szybę w lufciku okna kuchennego. Najzwyczajniej w świecie włamał się do jej domu. Z relacji pokrzywdzonej wynikało, że początkowo mężczyzna nie chciał opuścić mieszkania, nie skutkowały, ani prośby, ani też groźby. Poszedł dopiero wtedy, kiedy przekonał się i upewnił, że faktycznie nie ma w domu kolegi, z którym twierdził, że ma jakieś porachunki do załatwienia. 36-letni Robert G. wyszedł co prawda z mieszkania, ale zdążył jeszcze okraść jego właścicielkę. Ukradł leżące na stole 200 złotych.

Przeprowadzający interwencję policjanci mieli więc do czynienia z kradzieżą z włamaniem do domu. Nie czekając ani chwili dłużej, tuż po uzyskaniu wszystkich niezbędnych informacji  rozpoczęli poszukiwanie sprawcy przestępstwa. Nie zajęło im to wcale wiele czasu. Okazało się bowiem że zmęczony nocną wyprawą Robert G. powędrował prosto do swojego domu i tam został zatrzymany przez policjantów. Miał 2,3 promila alkoholu we krwi. Zupełnie nie mógł zrozumieć, dlaczego funkcjonariusze go zatrzymują, twierdził, że nie zrobił absolutnie nic złego, „włamał się przecież do znajomych...”
Pokrzywdzona złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. 36-latek usłyszał zarzut. Grozi mu do 10 lat więzienia.


 

 

 


 

Powrót na górę strony