Miał być rozbój, wyszła „zgłoszeniówka”
Policjanci wydziału kryminalnego nie dali się zwieść opowieściom pewnej kobiety, która twierdziła, że padła ofiara rozboju. Czujni stróże prawa udowodnili, że żadnego przestępstwa nie było, a rzekoma pokrzywdzona zgubiła swoje rzeczy i to w stanie nietrzeźwości. Teraz sprawą zajmie się prokuratura.
20 grudnia do komendy zgłosiła się kobieta, która powiadomiła o tym, że 3 dni wcześniej padła ofiarą rozboju.
Z relacji pokrzywdzonej wynikało, że wszystko zdarzyło się, kiedy wracała z pracy. Wsiadając do autobusu została zaatakowana przez wysiadającego mężczyznę, który przy użyciu przemocy ukradł jej torebkę. Zawiadamiająca nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego nie wezwała Policji od razu i dlaczego zwlekała za złożeniem zawiadomienia tyle czasu. Kryminalni bardzo szybko nabrali podejrzeń, że kobieta zmyśliła całą historię.
Pozostawało zebrać dowody, które potwierdzałyby, że nie było żadnego rozboju, a zawiadamiająca złożyła fałszywe zeznania. Nie było to trudne zadanie dla kryminalnych. Po przeprowadzeniu kilku sprawdzeń i ustaleń operacyjnych wszystko było jasne. Kobieta przyznała się, że zgłoszone przez nią zdarzenie nigdy nie miało miejsca. Złożyła zawiadomienie o rozboju w obawie przed mężem. Rzeczy, które rzekomo utraciła podczas napadu zwyczajnie zgubiła i to będąc pod wpływem alkoholu.
Teraz policjanci z dochodzeniówki przekażą sprawę do prokuratury. 51-letniej kobiecie grozi odpowiedzialność za złożenie fałszywych zeznań i powiadomienie o przestępstwie, którego nie było.