Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Miłośc na raty

Data publikacji 16.07.2010

Zakochała się i wierzyła jego zapewnieniom, że wszystko się ułoży. Nie miała też żadnego problemu, by kupić mu na swoje nazwisko laptopa na raty. Spłącać miał go ukochany, tyle że od początku tego nie robił, bo wciąż miał problemy finansowe. Z czasem opuścił pokryzwdzoną, a ta została sama z comiesięcznymi ratami. Sytuację po części rozwiązali policjanci z wydziału do walki z przestęczością przeciwko mieniu, którzy dotarli do 29-letniego Sylwestra O., zatrzymali go, a potem przedstawili zarzut. Mężczyzna odpowie za przywłaszczenie mienia.

Pewna kobieta złożyła zawiadomienie o przywłaszczeniu laptopa. Z zeznań pokrzywdzonej wynikało, że komputer kupiła w systemie ratalnym, spłata rozłożona była na okres 3 lat. Nie był to jednak zakup przeznaczony dla niej. Poprosił ją o to jej chłopak. Obiecywał, że to on będzie  sumiennie spłacał kolejne raty. Zawiadamiająca była zakochana i wierzyła męzczyźnie we wszystkie jego zapewnienia. To on był jedynym użytkownikiem sprzętu. Niestety rat nie płacił, a komputer miał i korzystał z niego. Z czasem zaczęła też wygasać miłość do pokrzywdzonej. W końcu doszło do rozstania. Mężczyzna powrócił do swojej miejscowości i prawdopodobnie swojej narzeczonej. Nie odpowiadał na prośby oddania pieniędzy lub laptopa, zwodził zawiadamiającą i przeciągał wszystko w czasie. Kiedy kobieta zrozumiała, że definitywnie Sylwester O. zniknął z jej życia, natomiast pozostały po nim długi złożyła zawiadomienie o przywłaszczeniu sprzętu.

Policjanci zwalczający przestępczość przeciwko mieniu zadziałali od razu. Błyskawicznie dokonali kilku sprawdzeń i ustaleń , a zaraz potem dotarli do samego 29-latka. Sylwester O. trafił do policyjnej celi. Funkcjonariusze przedstawili mu zarzut przywłaszczenia mienia.  Mężczyzna nie bardzo chciał się przyznać do popełnienia przestęstwa, natomiast potwierdził całą historię, uważał, że nie miał żadnych złych zamiarów, chciał płacić kolejne raty, tyle że nie miał pieniędzy. Teraz sprawa trafi do sądu, gdzie zapadnie wyrok.

Powrót na górę strony